Reklama

Uważano ją za najpiękniejszą kobietę Hollywood. Dziś, mając 86 lat, jest nie do poznania.

Kto mógłby zapomnieć słynnego powiedzenia:  „  Miłość to nie musieć przepraszać  ”  ? Choć to powiedzenie bywało wyśmiewane za swój przesadnie romantyczny charakter, przetrwało dekady jako symbol. Na ekranie Ali MacGraw i Ryan O’Neal tworzą silny duet. Ich wzruszający romans poruszył miliony widzów i sprawił, że  „Love Story”  stał się jednym z największych hitów kinowych. Aktorka miała wtedy zaledwie 31 lat, ale już osiągnęła status kultowej postaci.

Dyskretna, ale domniemana emerytura

Po dekadzie na szczycie, Ali postanowiła stopniowo wycofać się z życia publicznego w latach 90. Zamiast gonić za sławą, wybrała prostsze życie, zgodne z jej najgłębszymi aspiracjami. W niedawnym wywiadzie wyznała:  „  To było zarówno ekscytujące, jak i przerażające. Jestem wdzięczna, że przeżyłam ten czas, ale nigdy nie chciałam, żeby zdefiniował całe moje życie  ” .

Lekcja łaski i upływu czasu

Ali MacGraw przypomina nam o jednej istotnej rzeczy: piękno nie tkwi w wiecznej młodości, lecz w autentyczności. W wieku 86 lat uosabia spokojną kobiecość, naturalną elegancję, która przekracza granice wieku. Jej urok, daleki od utartych schematów, inspiruje. Nie próbuje ukrywać swoich lat; akceptuje je. I być może to właśnie jest prawdziwe wyrafinowanie.

Bo ostatecznie, bez względu na to, czy masz 30 czy 80 lat, najważniejsze nie jest to, by ktoś cię rozpoznawał, lecz to, by rozpoznawać samego siebie.

Reklama
Reklama

Reklama