Reklama

Pies K9 wykrywa ruchomą rękę w trumnie na lotnisku — przypadkowo odkrywa szokujący sekret

Tylko w celach ilustracyjnych

Terminal wybuchł chaosem. Wezwano personel medyczny, ochrona oczyściła teren, a Rex siedział czujnie przy trumnie, nie odrywając bursztynowych oczu od kobiety. Jack uklęknął obok niej, jego głos był spokojny, ale naglący. „Pani, jest pani już bezpieczna. Pomoc jest w drodze. Czy może mi pani powiedzieć, jak się pani nazywa?”

Jej usta się rozchyliły, ale nie wydobył się z nich żaden dźwięk. Jednak jej oczy mówiły same za siebie — desperacja, niedowierzanie i iskierka nadziei.

Kiedy ratownicy medyczni ostrożnie ją wyciągali, Jack zauważył przemyślane przygotowania wewnątrz trumny: zbiornik tlenu, prawie pusty worek z wodą i środki uspokajające. To nie był przypadek. Ktoś planował przetransportować ją jako ładunek i prawie im się to udało.

Kobietę szybko przewieziono do szpitala, a Jack podążył za nią, z Rexem u boku. Nie mógł pozbyć się obrazu jej posiniaczonych nadgarstków i przerażenia w jej oczach. Kim ona była? I kto jej to zrobił?

W szpitalu Jack złożył puzzle w całość. Manifest przewozowy ujawnił, że trumna pochodziła z Tijuanu i miała trafić do Frankfurtu. Nadawcą był zakład pogrzebowy, ale instynkt Jacka podpowiadał mu, że to przykrywka. Kiedy zaczął kopać głębiej, pojawiło się imię: Emma Hayes. Zaginiona od ośmiu lat Emma była córką Williama Hayesa, bogatego potentata rynku nieruchomości. Jej zaginięcie kiedyś dominowało na pierwszych stronach gazet, ale od dawna popadło w zapomnienie.

Kiedy Emma odzyskała przytomność, jej pierwszym słowem był szept: „Tyler”. Jack nachylił się bliżej. „Kim jest Tyler? Czy on ci to zrobił?” Emma słabo pokręciła głową. „Znajdź Tylera… zanim oni to zrobią”.

Reklama
Reklama

Reklama